Specjaliści od sprawdzana samochodów. Fachowcy czy znachorzy?
W ostatnim czasie kilka osób napisało do Nas w sprawie różnego rodzaju fachowców trudniących się zawodowym sprawdzaniem samochodów. To bardzo dobrze, że piszecie do Nas w różnych sprawach i prosimy o więcej! Zajmiemy się innymi ciekawymi tematami, ważnymi dla Naszej branży.
Przejrzałem ostatnio kilkanaście stron i profili na Facebooku dotyczących oferty sprawdzania samochodów. Okazuje się, że firm tego typu jest całkiem sporo a najmniej aktywna w całym towarzystwie jest DEKR-a, która jednak za jedyne 189 pln również oferuje usługę fotoraportu. Wykonałem kilka telefonów do takich firm i podałem się za potencjalnego Klienta. Każdy mój rozmówca bezpośrednio straszył morzem samochodów powypadkowych i masą cofniętych liczników. Każda z tych firm twierdzi, że ekspertyzy wykonują profesjonalni rzeczoznawcy, odpowiednio przygotowani i przeszkoleni. Krótko mówiąc zawodowcy, dodatkowo wyposażeni w sprzęt najnowszej generacji. W droższych wersjach ofert oczywiście sprawdzą również samochód „w warunkach warsztatowych”. Niestety osobiście nie miałem okazji zobaczyć takiego „eksperta” w akcji, słyszałem jednak co nieco o ich działaniach.
Dajcie znać, czy:
- Mieliście do czynienia z tego typu firmami?
- Jeśli tak, to jak często pojawiają się w Waszych firmach (to 1 na 100 sprzedanych samochodów? Więcej? Mniej?)
- Jeśli mieliście okazję widzieć ich w akcji to jak przykładali się do swojej roboty? To faktycznie są ludzie, którzy mają pojęcie o mechanice, samochodach itp. czy może studenci, którzy za 50 pln mają wypełnić jakieś druczki?
- Jeśli taki „ekspert” miał okazję sprawdzać Wasze samochody to jak często Klienci kupowali samochody po takich ekspertyzach?
- Czy Waszym zdaniem to ma jakikolwiek sens?
Witam. Raz mi sie zdarzylo miec przyjemnows goscic takiego eksperta. Z firmy motorep…… Bylem do nich bardzo sceptycznie nastawiony spodziewalem sie ze bedzie mi cos probowal wmowic ze powypadkowy ze przebieg itp. A tu przyszedl pan z torbami zrobil milion zdjec zmerzyl miernikiem podlaczyl komputer a na koniec podjechalismy na SKP. Jesli chodzi o fachowosc to nie sadze zeby pan mial chociazby jakies wyksztalcenie techniczne lub praktyke. Gosc do kazdego auta podchodzil ogladal i pytal ile on wyciagnie 🙂 pytanie jak od 6cio latka. Wogole nie zyciowy pan. Nie znalazl przez 2.5h nic co nie bylo by widac golym okiem i moglby to dostrzec kazdy(poza strona lakiernicza) typu rysa, uszkodzona tPicerka wytarty guzik. Jesli chodzi o temat lakieru to pan i tak byl zapewniony ze caly samochod byl lakierowany. Wiec jakos specjalnie nic nie odkryl. W tym i jedynym przypadku klient kupil ten samochod. Moim zdaniem takie sprawdzenie jest bez sensu klient zaplacil ok450zl dostal w zamian milion zdjec samochodu ktory i tak wczesniej widzial. Taki reporter moze byc przydatny nednak w sytuacji gdy mamy upatrzony samochod na drugim koncu polski a nie chce nam sie jechac w ciemno 😉 Mimo wszystko cena jest nie adekwatna do roboty. Za takie pieniadze wolalbym sobie sprawdzic auto w aso. Pozdrawiam i zachecam do dzielenia sie swoimi doswiadczeniami. 😉
Witam ja również twierdze że te ekspertyzy są bez sensowne tym bardziej w przypadku aut tanich do 20tyś. Uczciwy sprzedawca i tak powie co było naprawiane. Na pewno lepszym rozwiązaniem jest jakiś zaprzyjaźniony mechanik który przyjedzie do komisu lub handlarza na miejsce i tam sprawdzi auto. Wszyscy klienci twierdza że 95% aut to wraki powypadkowe i z cofniętymi licznikami. Biorą fachowca za 500,- i liczą że to ich upatrzone autko to właśnie to 5% a fachura chcąc się wykazać wynajdzie dziwne usterki i na koniec powie że jego szwagier lub sąsiad ma auta na sprzedasz i może polecić. I w taki sposób my nie sprzedamy auta a on za diagnozę 500,- i od znajomka 500,-
Jasne najlepiej jeszcze w ciemno brac. To przez was handarzy takie rzeczy powstaja. I bardzo dobrze bo cisniecie taki zlom i klamiecie ze szkoda jechac 300km i tracic dzien i kase na was. Wole zlecic to takiej firmie i jak wyjdzie ze jest ok to przyjechac skoczyc jeszcze autem do aso i kupic. Teksty w stulu 20tys. to nie ma sensu-oczywiscie ze jest. Dla kogos 20tys. to moze byc ogromna suma i jak sprzedacie mu zlom to bedzie katastrofa. Nie pisze tego personalnie tylko ogolnie na podstawie doswiadczen wlasnych i wielu innych kupujacych.
To ja też, że swojego doświadczenia mogę dorzucić ze 3 grosze … otóż tak jak mój przedmówca, uważam że taki „sprawdzacz” ma sens tylko wtedy, gdy auto jest do obejrzenia gdzieś na drugim końcu PL. Bo taki sprawdzacz za 400 PLN pojedzie, zrobi ze 150 zdjęć każdej rysy, przetarcia, przykurzenia, zabrudzenia, zmierzy czujnikiem, po czym wyśle Klientowi raport, że lakier na drzwiach i błotniku ma 150 mikronów, a powinien mieć 80, a reszta lakieru nosi ślady użytkowana i zasugeruje przez to, że auto się na złom ogólnie nadaje. Najczęściej sprawdzają samochody w granicach 30 tys. PLN, zwracają uwagę na rysy w lakierze, wytarcia przełączników, czystość samochodu, tylko co 3 zrobi jazdę próbną, po czym stwierdzi że coś puka w zawiasie, a tylko co 4ty pojedzie na SKP, żeby sprawdzić co konkretnie puka. Również mniej więcej co czwarty dysponuje jakimś komputerkiem, przy czym niewielka ilość czymś bardziej profi, choćby autocomem. Reszta to badziew z allegro z a 300 pln. Doświadczenie takiego sprawdzacza? Może tylko w mydleniu oczu klientom- NA NIE dla konkretnego egzemplarza. Nie wiem, czemu tak robią – MOŻE DLATEGO, ŻE ZA KAŻDYM RAZEM chcą uniknąć odpowiedzialności za to, co robią, i żeby im ktoś nie zarzucił, że auto jest złe, a powiedzieli że jest dobre… W moim przypadku – próba jakiś 20 sprawdzaczy w ciągu roku – wcześniej to ciężko zliczyć, tylko jeden Klient zdecydował się na zakup, reszta – cisza. Wszystkie samochody, które były sprawdzone, były ok – tj. o usterkach czy też innych wadach Klient był wcześniej informowany telefonicznie.
Poruszając temat tych firm sprawdzających – warto też zając się tematem wszelkiej maści doradców Kupujących. Tu dopiero jest komedia 🙂
Pozdrawiam serdecznie Redakcję i Czytelników.
Miałem przyjemność gościć mojej firmie klienta z profesjonalnym doradcą. Doradca co prawda był w miarę rozsądny ale mądry jedynie posiadanymi narzędziami typu miernik do grubości lakieru, komputer diagnostyczny… Poprosił też o wizytę na stacji kontroli pojazdów. Fachowość w skali od 1-10 to bym dał góra 2 🙂 Nawet nie poprosił o przejechanie się autem za kierownicą … Oczywiście nie miałem nic do ukrycia, chętnie bym mu dał auto w jego ręce… Ale nie chciał… Auto zostało sprzedane… Za usługę doradca od kupującego zainkasował 500 złotych…
Ale najlepsi są ci, którzy już przez telefon informują, że jadą z klientem 🙂 Też inkasują 500 złotych, tylko ode mnie 🙂 Ale pewne, że auto sprzedane… I za klienta biorą opłatę wręcz bliscy bądź najbliżsi dla siebie… czyli brat kupuje auto dla brata, szwagier dla szwagra … Kolejną grupą doradców są ci, którzy oglądają nawet najlepszy towar, odradzą kupno klientowi, gdyż mają gdzieś już auto ustawione, a u mnie nie mają interesu… A oglądają tylko dlatego, bo jechać od razu do swojego ustawionego sprzedawcy to lipa… I przyjeżdżają pomarudzić 🙂 Tych bym bił po buzi 🙂
Tu macie link do dwóch ekspertów
http://moto.onet.pl/aktualnosci/auto-z-import_u-lepsze-i-mniej-zawodne-to-magia-stworzona-przez-handlarzy/0r3kl1
Mam wrażenie, że ci pseudo eksperci w życiu nie byli za granicą… Wnioskuję to po ich wypowiedziach… Auto za darmo, ze złomu 🙂 Po co opowiadać takie rzeczy ? Gdybym wziął jednego z drugim za granicę, to by się rozpłakał i chciał do mama 🙂 Jakich przekonujących argumentów używają… „podobno”… „słyszałem”… Ja byłem, widziałem 🙂 I widzę przynajmniej raz w tygodniu od 1994 roku… I tyle…
Kiedyś przyjechali do mnie klienci z fachurą po suzuki ignis rok 2006 przebieg 35tkm z książką serwisową auto wtedy 4 letnie po lekkiej stłuczce prawy przód kosmetyka.pokazałem foty i uszkodzone zdemontowane części aby być uczciwym do bólu.Po tym fachowiec włożył palec w tłumik obrócił w nim kilka razy i po wyjęciu stwierdził że auto ma większy przebieg:) mało tego następnie stwierdził że podmieniłem opony w tym aucie:) na moje pytanie czemu tak uważa? powiedział TO CO PAN MYŚLI ŻE NIEMIEC PRZYJECHAŁ DO POLSKI WYMIENIŁ OPONY PO CZYM WRÓCIŁ DO NIEMIEC ŻEBY PANU AUTO SPRZEDAĆ? więc mówię człowieku zobacz na DOT opon są to opony z tego samego rocznika co rok produkcji auta. A FACHURA NA TO ŻE OPONY SĄ MADE IN POLAND!!!! ( ignis montowany jest na Węgrzech więc czemu opony nie miały być made in poland) więc podszedłem do jego pełnoletniego audi i mówię: SŁUCHAJ BARANIE PODĄRZAJĄC TWOIM TOKIEM ROZUMOWANIA TO SWOJE KAPCIE W ADIOLI WYMIENIAŁEŚ W KOREII BO BO MASZ HANKOOKI NA FELACH MADE IN KOREA??? Po czym central zamkiem zamknąłem ignisa i powiedziałem DO NIE WIDZENIA PAŃSTWU.ręce opadają:) skąd się biorą takie egzemplarze fachowców.
Fajne tagi wybraliście, może to przypadek, a może nie. Jeden tag ma nazwę taka jak mój profil. Żeby nie było jakiś niedomówień, ja czymś takim jak zostało opisane w tekście się nie zajmuje 🙂
Pozdro
MD
Muszę Ciebie zmartwić podobnych profili jest kilka:) Jako PolskiAutihandel chcemy poprawić wizerunek naszej branży. Temat jest Tobie znany wiec może pomożesz nam stworzyć kodeks dobrych praktyk według którego bedą dzislac firmy z nami powiązane? Wiesz na co zwracają uwagę klienci i z czym najcześciej „przeginają” handlarze. Będziemy wdzięczni za wskazówki:)
W sumie myślę ze można spróbować. Myslę też ze najlepiej będzie jezeli ktoś z was napisze do nas na profilu, zeby potwierdzić ze ja to ja 🙂
Pozdro
MD
Witam, u nie tez byli kilka razy z autotesto, generalnie większość tych aut sprzedaliśmy po tych oględzinach, a fachowcy są różni, najczęściej sa to pracownicy jakiś SKP, jedni coś wiedzą inni nic, np. pytał się mnie jak się odpala Forda z systemem bez-kluczykowym. Co do klientów którzy to zamawiają to jeden z nich zapłacił 500 za pełny pakiet potem przyjechał z Warszawy do Mielca zabaczyć auto na żywo i dopiero za drugim przyjazdem kupił samochód, mowa o aucie za czterdzieści pare tys. O czym to mówi, a o tym że klienci są ciężko przestraszeni, rynek totalnie zepsuty. Ja podpisuję się dwiema rękoma pod projektem stowarzyszenia handlarzy i deklaruje moje zaangażowanie w to przedsięwzięcie.
Handlarz Grzesiek
Przepraszam, Panowie od sprzedaży piszecie farmazony od góry do dołu. Owszem na całym świecie działają i będą działać „konsultanci i rzeczoznawcy”. Jezeli ktoś się mało zna – to oględziny są PODSTAWĄ przy wyborze auta – często ktoś ma do wydania oszczędności kilku lat pracy. Wiem, że was to śmieszy, ale jednocześnie – dacie głowę za wszystkich swoich kolegów??? 😀 Nawet dalej nie chce mi się pisać. Skorzystałem, z ludzi z motoprzyjaciela, doradził kupno, uczciwie napisał co jest do poprawy bez zniechęcania do auta. Jak się czyta te komentarze, to jechać w ciemno i brać??? Pusty śmiech!
Dziękuję za bezstronność – KPINA! 😀 Idioci ….